opowieść
Witam was
oto kolejna opowieść
Parę lat temu bawiłem się z ludźmi w narniie, następną naszą bazą był rów. Ale jednak jedną z tych które najlepiej wspominam było kadłubie.
Wyglądało to tak...
Pewnego słonecznego jesiennego dnia, mo tata wycinał drzewo. Był to stary duży niepotrzebny jesion. Grałem wtedy z bratem w minecrafta aż tu nagle huk i ziemia zadrżała. Drżewo sie obaliło. Wraz z bratem zakończyliśmy gre i poszliśmy sprawdzić co się stało. Jak już powiedziałem to tata wycinał drzewo, następnego dnia pokazałem to koledze. Bawiliśmy się tam razem i był to nasz "statek". Nasstępengo dnia pszyszedł do nas nasz brat, do brata koledzy do kolegów koledzy kolegów, i tak w naszej bazie było pół królikowa. Statek dzielił się na 4 części, Izolatke (najdalej wysuniętą część, pień drzewa), część mieszkalna (korona drzewa) i katakumby (najdziwniejsza i najgęściejsza część). W kolejnych dniach bawiliśy się w różne bitwy naprzykład z orkami czy innymi stworami. Nagle nasz jeden z kolegów przyniusł teczkę. W tej tecze była nasza waluta. Zaczeliśmy się nią posługiwać. Jednak najgorsze było to, że wiedzieliśmy że pewnego dnia tata będzie kazał pociąć drzewo na kawałki i zabrać resztki na sterte drewna a następnie je spalić. Stało się to po około 2 tygodniach. Jednak zanim opisze to to napisze tu o naszym sporcie narodowym. Było nim... rzucanie patykiem jak najdalej. Jednego dnia trafiliśmy mojego brata przez przypadek, ale nie to było najgorsze. Dzień po tym zdarzeniu tata powiedział że wycinają dzisaj reszte kadłubia.
Historia była to krótka jednak było w niej mnóstwo przygód
Pozdrawiam
KONIEC